Strony

piątek, 19 kwietnia 2013

Prolog

 Ostatnie minuty. Decydujący mecz. Dwie drużyny chcą tego samego-zwycięstwa. Puchar ligi mistrzów stoi teraz gdzieś schowany przed ludźmi, by za parę chwil wyjść z ukrycia i dowiedzieć się do kogo należy. Na razie 1:1, kibice szaleją i krzyczą jakby to spotkanie miało decydować o życiu i śmierci.
 Doliczony czas-5 minut. Zawodnik z numerem 11 biegnie sam przez całe boisko prowadząc piłkę przy nodze. Drużyna przeciwna próbuje go dogonić, ale nie mają szans-jest zbyt szybki. Napastnik wbiega w pole karne, bierze zamach i...
-GOOOOOOOOOOOOL!!!-rozbrzmiewa w stadionowych głośnikach. Zawodnicy z Dortmundu rzucają się na strzelca ostatecznej bramki, a po chwili podnoszą go w górę. Cały stadion krzyczy równo "Marco! Marco! Marco!". On jednak zachowuje się jakby tego nie słyszał. Żyje na boisku i cieszy się sam dla siebie. Cieszy się zwycięstwem, cieszy się grą... To pewien rodzaj transu, który znika po kilku chwilach. Ale nie dzisiaj-emocje wypełniają każdego, kto, wierzył i miał nadzieję, jak i tych, którzy przekreślili wszystko od pierwszej minuty. Stało się-Borussia Dortmund ma ten tak długo wyczekiwany puchar ligi mistrzów!