Strony

niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 13.

"But I will fight until the day the world stops turning
And they will fall to ashes, I will just keep burning
But tonight I need you to save me
I'm too close to breaking, I see the light
I am standing on the edge of my life"  ~  Tonight Alive - The Edge

- To twoja matka.
Zamurowało mnie. Stałam bez ruchu i nie mogłam wydusić słowa. Zamiast tego z moich ust wydobywał się tylko coraz głośniejszy śmiech. To musi być żart. Bardzo kiepski, ale żart. Przecież to nie jest możliwe. Tata spuścił głowę, a ja śmiałam się coraz bardziej histerycznie. Po chwili całkiem straciłam kontrolę i upadłam na kolana. Łzy spływały mi kolejno po policzkach. Może to bezsilność. Może świadomość, że już nigdy nic nie będzie takie samo. A może po prostu narastające emocje, które rozsadzały moją głowę. Na ramionach poczułam czyjeś dłonie.
- Będzie dobrze. - powiedział Marco, a mnie ogarnął jeszcze większy smutek. Nie, nie będzie.
- Co się tutaj dzieje!? - wykrzyczałam - Dlaczego nie potrafię zrozumieć tego, co dla was wszystkich jest takie, hmm, normalne?
- To nie tak. - tata próbował załagodzić sytuację, co w tym momencie nie było możliwe.
- A jak!? - kontynuowałam - Właśnie całe moje życie okazało się jednym wielkim kłamstwem! - po tych słowach wybuchłam niepohamowanym płaczem. Ukryłam twarz w dłoniach i kręciłam głową, jakby to miało pomóc.
- Emilia? - usłyszałam cichy kobiecy głos. Podniosłam wzrok i ujrzałam wpatrujące się we mnie piwne oczy. Oczy mojej matki.
Nagle z ogromną siłą uderzyły we mnie wszystkie wspomnienia. Pamiętam te kasztanowe włosy. Pamiętam to ujmujące spojrzenie. Pamiętam całą. Jakim cudem?
- Mamo... to naprawdę ty? - wstałam i powoli do niej podeszłam. Brunetka tylko się uśmiechnęła i gestem pokazała, bym się pochyliła. Gdy to uczyniłam, gwałtownie mnie objęła. Czułam jak jej całe ciało się trzęsie. Płakała.
- Nawet nie wiesz, jak dobrze jest mieć cię znów przy sobie. - powiedziała, a moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Nie potrafię stwierdzić, kiedy ostatni raz ją widziałam, kiedy ostatni raz ją przytulałam. Ale wiem, że ta kobieta mówiła prawdę. Jest moją matką.
- Nic z tego nie rozumiem. - odsunęłam się lekko, patrząc w betonową podłogę. Po chwili mój wzrok przeniósł się na ojca. - Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Posłuchaj... - zaczął, ale przerwałam mu.
- Kim ja jestem!? - krzyczałam - A ty? Zaraz pewnie dowiem się, że mój prawdziwy tata też jest gdzieś tutaj, albo że mieszka z nową rodziną na Hawajach! Powiedzcie mi wreszcie prawdę!
Milczenie stało się nie do zniesienia. Czułam narastające napięcie we wszystkich osobach znajdujących się w pomieszczeniu.
- Jestem twoim ojcem, zawsze nim byłem i będę. - spojrzał mi w oczy i podszedł bliżej. - Wiem, że to skomplikowane, ale musisz mi uwierzyć. Ta kobieta - wskazał na brunetkę - ma na imię Olga i my... powiedzmy, że jesteśmy razem. Julia nigdy nie była moją żoną - westchnął, a mnie zakręciło się w głowie.
- Czyli to wszystko była jakaś chora gra? - wstałam - Oszukiwaliście mnie przez 16 lat?
- Tylko i wyłącznie dla twojego bezpieczeństwa. - powiedział, a ja zaśmiałam się ironicznie.
- Uważałeś, że nieświadoma niczego jestem bezpieczniejsza? Przecież nie musiałam od razu lecieć i rozpowiadać całemu światu "hej, jestem Emilia i mam dwie mamusie oraz tatusia, który jest cholernym tchórzem, dlatego wyjechał za granicę, by uciec od problemów"! - krzyczałam.
- Nie pozwalaj sobie! - chyba go zdenerwowałam, ale nie przejęłam się tym. - Nie wiesz wszystkiego i pamiętaj o tym. Wyjechałem, to prawda. - zaczął - Ale zrobiłem to, żeby cię chronić. Myślałem, że przy Julii nic ci nie grozi. Nie przypuszczałem, że tak szybko do was dotrą. I za cholerę nie pomyślałbym, że ona się do nich przyłączy! - zamknął oczy i zaklął pod nosem.
- Znałeś ich wcześniej? - odezwała się Natalie. Wyglądała na zaskoczoną.
- Ustalmy, że ta znajomość to błąd, o którym nie chcę rozmawiać. - skwitował, po czym zwrócił się w moją stronę. - Gdy miałaś 2 lata, w trójkę z Olgą uciekliśmy do Niemiec. Miałem nadzieję, że nas nie znajdą, ale przeliczyłem się. Jeździliśmy po całym kraju, aż w końcu trafiliśmy do Berlina. Tam poznałem Julię. Była pielęgniarką na emigracji. Przyjęła nas do siebie, mieszkaliśmy u niej przez pół roku. Uczyła cię mówić po niemiecku. - uśmiechnął się, a ja spojrzałam na Marco. Dzięki tym lekcjom potrafię się z nim dogadać. - Niestety po jakimś czasie Olga musiała wrócić do Polski. Podczas jej nieobecności bardzo zbliżyliśmy się z Julią. Zaczęło mi na niej zależeć. Właśnie wtedy... - zmieszał się - zdradziłem swoją żonę.
Mój wzrok automatycznie powędrował w stronę stojącej pod ścianą brunetki. Patrzyła w ziemię i jakby starała się nie rozpłakać.
- A Veronica? - powiedziałam. Nagle wszystkie oczy skierowały się na mnie.
- Kto? - Natalie zrobiła krok w przód. Zaniepokoiła mnie determinacja w wyrazie jej twarzy. Marco również wyglądał, jakby coś wiedział.
- No, ta pacjentka - zaczęłam niepewnie - z którą rzekomo zdradziłeś mamę... to znaczy Julię - poprawiłam się, gdy zauważyłam błąd. Jak to dziwnie brzmi.
- Nie zdradziłem jej. - zaskoczył mnie. - Z Veroniką nic mnie nigdy nie łączyło. Fakt, przystawiała się do mnie, ale nigdy do niczego nie doszło.
- Więc dlaczego mnie okłamałeś? - czy jest możliwe, by z każdym słowem rozumieć coraz mniej?
- Gdy Olga wróciła, postanowiliśmy o niczym jej nie mówić. Chcieliśmy zapomnieć o tym, co się stało. - kontynuował - A raczej ja chciałem. Julia nie mogła pogodzić się z faktem, że wszystko tak nagle się skończyło. Na początku nie dawała tego po sobie poznać. Jakby wszystko było w porządku. Bez żadnych przeszkód zgodziła się zabrać cię do Polski, byś tam mogła wieść normalne życie, bez strachu i ciągłej presji. Po jakimś czasie razem z twoją mamą również przyjechaliśmy i postanowiliśmy, że ja zamieszkam z wami, a ona wynajmie sobie mieszkanie gdzieś w pobliżu.
- Mówisz, że Julia nie pogodziła się z waszym rozstaniem. To wyjaśnia dlaczego wciąż trzyma twoje rzeczy. Ma nadzieję, że wrócisz. - zauważyłam. - Ale nadal nie rozumiem, o co chodzi z tą pacjentką.
- Miałaś 7 lat, kiedy to się stało. Recepcjonistka się rozchorowała, więc zastąpiła ją Olga. Gdybym wiedział, że tak to się skończy... - ze smutkiem spojrzał na brunetkę. - Veronica przyszła na konsultacje w sprawie planowanej operacji. Gdy tylko przekroczyła próg gabinetu, od razu zaczęła ze mną flirtować. Powiedziałem jej jasno, że nie życzę sobie czegoś takiego, a ona po prostu wyszła trzaskając drzwiami. Słyszałem tylko, jak z kimś rozmawia i głośno się śmieje, ale nie przejąłem się tym. Boże, gdybym wtedy zareagował...
- Nie obwiniaj się - odezwała się Olga - byłam strasznie naiwna, nie powinnam jej wierzyć. Teraz to wszystko nabrało sensu. Ja... przepraszam. - podeszła do taty i objęła go.
- Czy jeszcze może być tak, jak dawniej? - spytał z nadzieją.
- Bardzo na to liczę. - odpowiedziała, a mi zrobiło się jakoś tak... ciepło na sercu. Oto moja rodzina w komplecie.
Czar prysł, gdy ujrzałam minę Natalie. Wyglądała, jakby właśnie dowiedziała się, że jej kota rozjechała ciężarówka.
- Verr. To ta zdzira. - szepnęła tylko, po czym dodała - Jedźmy już.

Czas rozpocząć podróż.

_________________________
O borze szumiący, przepraszam, że tak wieje nudą, ciągle gadajo i gadajo i nico się dzieje ;-; Poza tym jakiś krótki mi się ten rozdział wydaje ;/ I sorka, że tak długo musieliście czekać, ale sprawy osobiste nie mogą czekać (nie takie). Mam nadzieję, że nikt nie zasnął podczas czytania tego :P I mam prośbę - jak ktoś zauważy jakiś rażący błąd (a jest ich tu zapewne wiele), napiszcie mi w komentarzach albo na priv, zależy mi, żeby to opowiadanie było napisane poprawnie ;)