"So stop apologizing
There's nothing wrong with being different
Despite their accusations
You've always proven that you're better" ~EarlyRise - Wasteland
Droga do samochodu nie zajęła zbyt wiele czasu. Ilość miejsc też nie stanowiła problemu. Jednak ktoś musiał usiąść z przodu. Popatrzyliśmy na siebie. Natalie już zamykała drzwi od strony kierowcy, ale gdy zauważyła naszą konsternację, spuściła wzrok z irytacją i uderzyła się ręką w czoło robiąc klasyczny "facepalm".
- Marco, idziesz? - spytała. Blondyn zawahał się.
- Ja pójdę - powiedziałam. Była to decyzja totalnie spontaniczna, jednak kiedy ujrzałam wdzięczność w jego oczach, wiedziałam, że dobrze zrobiłam. Co prawda pewnie będę czuła się nieswojo w towarzystwie Natalie, ale cóż, może wreszcie czegoś konkretnego się dowiem.
Pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu byłam zwykłą nastolatką, dla której największy problem stanowiły słabsze oceny w szkole. Właśnie, szkoła. Opuściłam już 3 dni nauki, ale nie żałuję. Nienawidzę tego miejsca, tych fałszywych ludzi. Zawsze byłam outsiderem, jednak bardzo mi to pasowało. Taki mam charakter. I przeraża mnie masowa znieczulica w stosunku do inności i odrębności, jaka panuje wśród coraz większej liczby osób. To jak rozszerzająca się na ogromną skalę epidemia, powodująca nieodwracalne zniszczenia - często nawet śmierć. Samobójstwa. Depresja. Uzależnienia. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że ich słowa zostawiają trwałe ślady w czyjejś psychice. Widoczne tylko dla duszy.
Jestem inna. Nie staram się wpasować, bo po prostu nie widzę w tym sensu. Mam dwie prawdziwe przyjaciółki i w zupełności tyle mi wystarczy. Nie chcę na siłę pozyskiwać znajomości, zwłaszcza jeśli miałyby być nieszczere.
To właśnie ja. I nie mam zamiaru niczego w sobie zmieniać. A przynajmniej nie miałam - do teraz. Jeden dzień, jedna decyzja, jedno spotkanie. Zastanawiam się, jak wyglądałoby dziś moje życie, gdybym wtedy postąpiła inaczej. Gdybym wezwała policję, albo uznała, że nic nie słyszałam i po prostu wróciła na górę.
Czy poznałabym prawdę?
Różne myśli krążyły po mojej głowie. Kiedy wszyscy siedzieli już na swoich miejscach, Natalie przekręciła kluczyk w stacyjce i zapięła pas. Samochód ruszył.
- Więc... - zaczęłam, nie bardzo wiedząc, co chcę powiedzieć. - ...jedziemy do Niemiec. Dokąd konkretnie?
- Witten. - odparła. Krótko, zwięźle i na temat. Chyba nie miała ochoty na rozmowę. Ale ja musiałam wiedzieć! To już od jakiegoś czasu dotyczy mnie bezpośrednio.
- O co w tym wszystkim chodzi? - postanowiłam zaryzykować, pytając prosto z mostu.
- Nie powinno cię to interesować.
Aha.
- Serio tak uważasz? - odwróciłam się do niej - Nie sądzisz, że wypadałoby mnie wtajemniczyć w te wasze chore gierki?
- Nie widzę takiej potrzeby. - rzuciła sucho i obojętnie. Świetnie.
Zrezygnowana sięgnęłam do torby i wyjęłam swój zeszyt. Nie miałam nastroju do pisania, ale uznałam, że przejrzę stare notatki. I tak nie było nic innego do roboty. Otworzyłam go na ostatniej stronie, gdzie znajdowały się pomysły na kolejne rozdziały opowiadania. Kątem oka widziałam, jak Natalie spogląda na mnie ukradkiem.
- To twoje? - spytała, udając obojętność. Coś jednak musiało być na rzeczy, bo jej głos brzmiał bardzo niepewnie. Jakby była spięta.
- Nie powinno cię to interesować. - odburknęłam, przedrzeźniając ją. W myślach dałam sobie piątkę. Brawo, Emilia. Wygrałaś ten pojedynek na bezsensowną ripostę. W nagrodę dostajesz zimny prysznic w postaci opierdzielu od Szanownej Królowej Natalie, która zrobiła się cała czerwona na twarzy. Zdenerwowałam ją. To już 1:0 dla mnie.
- Zgaś światło. - przecedziła przez zęby - Chyba, że chcesz, żeby ktoś nas zobaczył.
- Niby kto ma nas zobaczyć o 5:00 nad ranem?
- Hmm, pomyślmy... - dotknęła palcem ust, udając, że się zastanawia - Może twoja mamusia cię szuka? Ah, zapomniałam, że nią nie jest. Gapa ze mnie. - uśmiechnęła się cynicznie. Miałam ochotę dać jej w twarz. Uznałam jednak, że nie będzie miała satysfakcji, jeśli zachowam spokój. Wyprowadzę ją tym z równowagi.
- Widać. - ucięłam.
Przez następne 20 minut nikt się nie odezwał. W powietrzu czułam narastające napięcie między mną a siedzącą obok blondynką. Milczenie było nie do zniesienia, ale co mogłam powiedzieć? Uznałam więc, że spróbuję zasnąć. Ułożyłam się w miarę wygodnie, zamknęłam oczy i pozwoliłam myślom płynąć. Jednostajny i cichy szum silnika wpływał kojąco na samopoczucie, dlatego już po chwili sen obezwładnił moje ciało.
***
Obudził mnie dźwięk powszechnie znany jako kartkowanie. Ktoś z dużym zacięciem przekładał strony w jakiejś książce. Lekko rozchyliłam powieki. Nie spodziewałam się tego, co zobaczę.
- Co ty robisz? - podniosłam się zaskoczona. Natalie gwałtownie odłożyła mój zeszyt i z miną wyglądającą niczym ta, którą robi przyłapane na gorącym uczynku dziecko, patrzyła na mnie.
- Ja... nic. - spuściła wzrok.
- Gadaj, o co tu chodzi. - warknęłam, już ostro wkurzona. Ona właśnie przeglądała mój notatnik!
- Ciszej, bo wszystkich obudzisz. Wyjaśnię ci, tylko się uspokój.
Łatwo mówić. Ale okej. Zobaczymy, co ma do powiedzenia.
Samochód stał na stacji benzynowej, wokół nie było żywej duszy. Odludzie. Zegar wskazywał 6:02. Robiło się coraz jaśniej, jednak wciąż panował półmrok.
- Zacznijmy od tego, gdzie jesteśmy. - zaczęłam.
- Za Katowicami. - odpowiedziała. - Słuchaj, z tym zeszytem głupio wyszło. Po prostu zaciekawiło mnie, co tam piszesz, to wszystko.
- Serio? - zaśmiałam się. - Takie bajeczki możesz wciskać swojej babci, nie mnie.
Dziewczyna przejechała ręką po twarzy i westchnęła głęboko.
- Dobra, tylko się nie denerwuj. To twoje opowiadanie, ono... w pewnym sensie służyło nam za wzór.
- Nie rozumiem. - zmarszczyłam czoło.
- Kiedyś nałogowo czytałam takie rzeczy i trafiłam na stronę, na której je publikowałaś. Masz naprawdę genialne pomysły. Cris namówił mnie, żeby, no... wykorzystać je w praktyce. Nie spodziewaliśmy się, że tak głupio na ciebie wpadniemy.
Oświeciło mnie. Parę miesięcy temu, może rok, opisywałam bardzo podobną sytuację. Główna bohaterka została uwięziona w opuszczonym ośrodku wypoczynkowym. Wszystkie te ślady, sposób działania sprawców... wszystko pasuje. Nie potrafię opisać swoich obecnych uczuć. Z jednej strony jestem dumna z tego, że ktoś docenił pracę, jaką włożyłam w opowiadanie, a z drugiej mam ogromny żal do Natalie, za sam fakt, że się nim posłużyła.
Nie znam konkretnego celu całej tej akcji, ale wiem, że muszę się wszystkiego dowiedzieć.
I to jak najszybciej.
___________________________________
Okej, wracam po niezapowiedzianej przerwie, z nowym rozdziałem, który szczerze powiedziawszy, nie jest dla mnie zbyt dobry. Przepraszam, że po długiej nieobecności dodaję coś takiego, ale egzaminy zrobiły swoje i niestety wyszło, jak wyszło :/
Co do testów - jak wam poszło? Dla mnie przyrodnicze czarna magia, a na polskim wygraliśmy tym opowiadaniem :D Angielski nadzwyczaj banalny (100% huhuhu yeah ;))
There's nothing wrong with being different
Despite their accusations
You've always proven that you're better" ~EarlyRise - Wasteland
Droga do samochodu nie zajęła zbyt wiele czasu. Ilość miejsc też nie stanowiła problemu. Jednak ktoś musiał usiąść z przodu. Popatrzyliśmy na siebie. Natalie już zamykała drzwi od strony kierowcy, ale gdy zauważyła naszą konsternację, spuściła wzrok z irytacją i uderzyła się ręką w czoło robiąc klasyczny "facepalm".
- Marco, idziesz? - spytała. Blondyn zawahał się.
- Ja pójdę - powiedziałam. Była to decyzja totalnie spontaniczna, jednak kiedy ujrzałam wdzięczność w jego oczach, wiedziałam, że dobrze zrobiłam. Co prawda pewnie będę czuła się nieswojo w towarzystwie Natalie, ale cóż, może wreszcie czegoś konkretnego się dowiem.
Pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu byłam zwykłą nastolatką, dla której największy problem stanowiły słabsze oceny w szkole. Właśnie, szkoła. Opuściłam już 3 dni nauki, ale nie żałuję. Nienawidzę tego miejsca, tych fałszywych ludzi. Zawsze byłam outsiderem, jednak bardzo mi to pasowało. Taki mam charakter. I przeraża mnie masowa znieczulica w stosunku do inności i odrębności, jaka panuje wśród coraz większej liczby osób. To jak rozszerzająca się na ogromną skalę epidemia, powodująca nieodwracalne zniszczenia - często nawet śmierć. Samobójstwa. Depresja. Uzależnienia. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że ich słowa zostawiają trwałe ślady w czyjejś psychice. Widoczne tylko dla duszy.
Jestem inna. Nie staram się wpasować, bo po prostu nie widzę w tym sensu. Mam dwie prawdziwe przyjaciółki i w zupełności tyle mi wystarczy. Nie chcę na siłę pozyskiwać znajomości, zwłaszcza jeśli miałyby być nieszczere.
To właśnie ja. I nie mam zamiaru niczego w sobie zmieniać. A przynajmniej nie miałam - do teraz. Jeden dzień, jedna decyzja, jedno spotkanie. Zastanawiam się, jak wyglądałoby dziś moje życie, gdybym wtedy postąpiła inaczej. Gdybym wezwała policję, albo uznała, że nic nie słyszałam i po prostu wróciła na górę.
Czy poznałabym prawdę?
Różne myśli krążyły po mojej głowie. Kiedy wszyscy siedzieli już na swoich miejscach, Natalie przekręciła kluczyk w stacyjce i zapięła pas. Samochód ruszył.
- Więc... - zaczęłam, nie bardzo wiedząc, co chcę powiedzieć. - ...jedziemy do Niemiec. Dokąd konkretnie?
- Witten. - odparła. Krótko, zwięźle i na temat. Chyba nie miała ochoty na rozmowę. Ale ja musiałam wiedzieć! To już od jakiegoś czasu dotyczy mnie bezpośrednio.
- O co w tym wszystkim chodzi? - postanowiłam zaryzykować, pytając prosto z mostu.
- Nie powinno cię to interesować.
Aha.
- Serio tak uważasz? - odwróciłam się do niej - Nie sądzisz, że wypadałoby mnie wtajemniczyć w te wasze chore gierki?
- Nie widzę takiej potrzeby. - rzuciła sucho i obojętnie. Świetnie.
Zrezygnowana sięgnęłam do torby i wyjęłam swój zeszyt. Nie miałam nastroju do pisania, ale uznałam, że przejrzę stare notatki. I tak nie było nic innego do roboty. Otworzyłam go na ostatniej stronie, gdzie znajdowały się pomysły na kolejne rozdziały opowiadania. Kątem oka widziałam, jak Natalie spogląda na mnie ukradkiem.
- To twoje? - spytała, udając obojętność. Coś jednak musiało być na rzeczy, bo jej głos brzmiał bardzo niepewnie. Jakby była spięta.
- Nie powinno cię to interesować. - odburknęłam, przedrzeźniając ją. W myślach dałam sobie piątkę. Brawo, Emilia. Wygrałaś ten pojedynek na bezsensowną ripostę. W nagrodę dostajesz zimny prysznic w postaci opierdzielu od Szanownej Królowej Natalie, która zrobiła się cała czerwona na twarzy. Zdenerwowałam ją. To już 1:0 dla mnie.
- Zgaś światło. - przecedziła przez zęby - Chyba, że chcesz, żeby ktoś nas zobaczył.
- Niby kto ma nas zobaczyć o 5:00 nad ranem?
- Hmm, pomyślmy... - dotknęła palcem ust, udając, że się zastanawia - Może twoja mamusia cię szuka? Ah, zapomniałam, że nią nie jest. Gapa ze mnie. - uśmiechnęła się cynicznie. Miałam ochotę dać jej w twarz. Uznałam jednak, że nie będzie miała satysfakcji, jeśli zachowam spokój. Wyprowadzę ją tym z równowagi.
- Widać. - ucięłam.
Przez następne 20 minut nikt się nie odezwał. W powietrzu czułam narastające napięcie między mną a siedzącą obok blondynką. Milczenie było nie do zniesienia, ale co mogłam powiedzieć? Uznałam więc, że spróbuję zasnąć. Ułożyłam się w miarę wygodnie, zamknęłam oczy i pozwoliłam myślom płynąć. Jednostajny i cichy szum silnika wpływał kojąco na samopoczucie, dlatego już po chwili sen obezwładnił moje ciało.
***
Obudził mnie dźwięk powszechnie znany jako kartkowanie. Ktoś z dużym zacięciem przekładał strony w jakiejś książce. Lekko rozchyliłam powieki. Nie spodziewałam się tego, co zobaczę.
- Co ty robisz? - podniosłam się zaskoczona. Natalie gwałtownie odłożyła mój zeszyt i z miną wyglądającą niczym ta, którą robi przyłapane na gorącym uczynku dziecko, patrzyła na mnie.
- Ja... nic. - spuściła wzrok.
- Gadaj, o co tu chodzi. - warknęłam, już ostro wkurzona. Ona właśnie przeglądała mój notatnik!
- Ciszej, bo wszystkich obudzisz. Wyjaśnię ci, tylko się uspokój.
Łatwo mówić. Ale okej. Zobaczymy, co ma do powiedzenia.
Samochód stał na stacji benzynowej, wokół nie było żywej duszy. Odludzie. Zegar wskazywał 6:02. Robiło się coraz jaśniej, jednak wciąż panował półmrok.
- Zacznijmy od tego, gdzie jesteśmy. - zaczęłam.
- Za Katowicami. - odpowiedziała. - Słuchaj, z tym zeszytem głupio wyszło. Po prostu zaciekawiło mnie, co tam piszesz, to wszystko.
- Serio? - zaśmiałam się. - Takie bajeczki możesz wciskać swojej babci, nie mnie.
Dziewczyna przejechała ręką po twarzy i westchnęła głęboko.
- Dobra, tylko się nie denerwuj. To twoje opowiadanie, ono... w pewnym sensie służyło nam za wzór.
- Nie rozumiem. - zmarszczyłam czoło.
- Kiedyś nałogowo czytałam takie rzeczy i trafiłam na stronę, na której je publikowałaś. Masz naprawdę genialne pomysły. Cris namówił mnie, żeby, no... wykorzystać je w praktyce. Nie spodziewaliśmy się, że tak głupio na ciebie wpadniemy.
Oświeciło mnie. Parę miesięcy temu, może rok, opisywałam bardzo podobną sytuację. Główna bohaterka została uwięziona w opuszczonym ośrodku wypoczynkowym. Wszystkie te ślady, sposób działania sprawców... wszystko pasuje. Nie potrafię opisać swoich obecnych uczuć. Z jednej strony jestem dumna z tego, że ktoś docenił pracę, jaką włożyłam w opowiadanie, a z drugiej mam ogromny żal do Natalie, za sam fakt, że się nim posłużyła.
Nie znam konkretnego celu całej tej akcji, ale wiem, że muszę się wszystkiego dowiedzieć.
I to jak najszybciej.
___________________________________
Okej, wracam po niezapowiedzianej przerwie, z nowym rozdziałem, który szczerze powiedziawszy, nie jest dla mnie zbyt dobry. Przepraszam, że po długiej nieobecności dodaję coś takiego, ale egzaminy zrobiły swoje i niestety wyszło, jak wyszło :/
Co do testów - jak wam poszło? Dla mnie przyrodnicze czarna magia, a na polskim wygraliśmy tym opowiadaniem :D Angielski nadzwyczaj banalny (100% huhuhu yeah ;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz